UŻYTKOWNIKÓW PROSIMY O IGNOROWANIE POJAWIAJĄCYCH SIĘ REKLAM, NIE SĄ ONE CZĘŚCIĄ NASZEGO SERWISU I ZAMIESZCZANE SĄ WBREW WOLI AUTORÓW STRONY!
   
 
  wiersze-opowieści
Walka o ludzką duszę

Żył raz młodzian na obrzeżu, lubił grać na komputerze.
Grywał i oglądał często, że aż w głowie mu się trzęsło.

Auta, wojska, samoloty, walki z duchem i z robotem.
Labirynty, układanki, czasem były i strzelanki!

Jakieś stworki i rycerze gnały mu po komputerze.
Filmy modne, opowieści, jak on w głowie wszystko mieści?

Ha! – A w głowie myśli były, w szkole często się kłębiły.
I choć dobre miał wejrzenie, miewał problem ze skupieniem.

W onej głowie pamięć była, lecz się szybko zapełniła,
Strefą filmów oraz bajek, stworków z niespodzianych jajek.

Ojciec często przy tym dumał, że tabliczki syn nie umiał.
Że się skupić nie potrafił, że też słaby z ortografii…

Syn emocje miał rozchwiane, nawet krzyczał na swą mamę,
Że herbata zbyt gorąca, że na niebie nie ma słońca!

Że nie taki kolor mydła i że kasza mu obrzydła,
Z siostrą ciągle bywał w wojnie – „Kiedy będzie tu spokojnie?”

Martwi się rodzina cała, że się dziwna rzecz mu stała,
Co się dzieje z jego głową, czasem jakby nie był sobą?

W komputerach wszystko umie, ale Biblii nie rozumie?
– „Cóż to będzie, drogi Boże, czy w problemie nas wspomożesz?”

Tak rodzice serca rwali, gdy w modlitwach zań wołali,
Oczekując rozwiązania, nie przestali w swych wołaniach.

Kiedyś ojciec się zamyślił gdy mu w nocy sen się przyśnił,
Widział ducha, co się skrada, aby dziecku serce zabrać!

Rano ojciec sen powiedział, gdy przy stole chłopak siedział.
– „Wezmę serce i zbawienie z duszy wiarę wykorzenię”.

Młodzian zdziwił się ogromnie. – „Czy ten sen był, tato, o mnie?”.
– „Tak, mój synu, to o tobie, "czarny ptak ci serce dziobie".

Zły prowadzi na rozdroże, chce ci zabrać Słowo Boże,
Byś już przestał ufać Bogu, by twój duch umierał z głodu.

Nie pozwólmy na to synu więc odnajdźmy zła przyczynę,
Wyznaj przeto, chłopcze drogi, gdzie chadzały twoje nogi?

Coś oglądał po kryjomu, kiedy nas nie było w domu?
W co żeś grywał z kolegami, kiedyście siedzieli sami?

Młodzian znowu się przestraszył, gdy usłyszał i zobaczył,
Jak przez usta ojca jego, Bóg objawia co jest złego.

Przez to szybko zauważył, że te grzechy Bóg obnażył
Liczne filmy o potworach, różne bajki też o zmorach.

Młodzian siebie zreflektował do poduszki głowę schował,
Do złych rzeczy się obrzydził za swe czyny też zawstydził.

Bogu posłał dziękczynienie, że mu dał to ostrzeżenie,
By przez grzech nie zginął w piekle, będąc jeszcze małym dzieckiem.

Zaczął się po głowie pukać: – „Boga nie da się oszukać!”,
Wszystko widzi i rozumie w mych problemach pomóc umie!

Tak historia się skończyła, bowiem w Bogu jest ta siła,
Dla tych którzy Jemu wierzą z mocą piekła gdy się zmierzą.

Z tej historii morał gładki i dla ojca i dla matki.
Zamiast myśli mieć złamane, spójrz, co dziecko ma nagrane.

Na komórce, w komputerze, jakie pliki z sieci bierze,
Jakie bajki tam ogląda, co najbardziej dziecko wciąga?

Bo gdy siedzisz sobie w pracy, diabeł nosi mu na tacy,
Różne śmierci „smakołyki”, filmy, gry i dość muzyki.

Za bajkami duchy stoją, które Boga się nie boją,
Szydząc z Biblii i zbawienia, dziecku dusze chcą odmieniać.

Są przebrane za krasnale albo jakieś stworki małe,
Wróżki, elfy oraz trolle, otaczają dziecko kołem.

Od rodziny chcąc odtrącić, przeto w głowie muszą mącić,
Aby Biblii nie pojęło - takie jest diabelskie dzieło!

Aby dusza dziecku ślepła, wędrowała wprost do piekła,
Kuszą dziecko twe od rana, unikajmy więc szatana!

Walczmy w modłach o te dzieci, bo i diabeł walczy przecież,
Dobry Panie, Drogi Boże, ty i dzisiaj wszystko możesz!

By w ich sercach Biblia żyła, bo w Niej przecież wielka siła.
By obfite Boże Słowo zamieszkało w nich na nowo!

Aby przez to mocni byli i szatana zwyciężyli,
Wątłe ręce więc prostujmy i na nowo dziś bojujmy.

Służmy Bogu całym domem, czysto, wdzięcznie i z pokłonem.
Bo tak przecież się należy, aby tylko Bogu wierzyć.

On nadejdzie już niebawem, cały dom chce zabrać razem!
Ojca, matkę oraz dzieci, niech więc wasza świętość świeci.

oparte na faktach...

NIE dla halloween

Raz na halloween pobiec chciał mój syn
– Nie chcąc wierzyć, że jest to bardzo złe.

Że okultyzm nie dla dzieci,
że to tylko brudy, śmieci.

Że maszkary, przebierańce są szyderczym diabła tańcem
I że wielka maska z dyni w sercu dziecka zło uczyni.

Kto się okultyzmem bawi, w sercu dziecka koszmar sprawi.
Smutki, lęki i depresje będą chodzić za twym dzieckiem.

Czy naprawdę dziś już wiesz, co dla swego dziecka chcesz?
Syna mego brzuch rozbolał, a więc w domu zostać wolał.

Stwierdził potem, że od Boga chyba wyszła ta metoda,
Aby w domu dzień był cały, by nie poszedł w "karnawały".

Bo Bóg zna nasze zamysły, wszystkie dziecka też pomysły.
Gdy więc dziecko wychowujesz, czy naprawiasz je, czy psujesz?

Czy mu dajesz dobre rady, czy przyzwalasz na szkarady?
Gry z czarami i przemocą, co się dziecku znów śnią nocą?

Filmy mroczne oraz złe i co jeszcze – któż to wie?
Lepiej dziś zaufaj Biblii, a jej Słowo cię uskrzydli!

Da ci nowe, lepsze racje i prawdziwe inspiracje,
Wskaże światło oraz drogę, gdzie skierujesz dziecka nogę.

Jego myśli w inne zmieni, halloween mu wykorzeni.


Nie idź na andrzejki!

Już nie chodzę na Andrzejki, tam są wróżby czarodziejki,
Odkąd życie swe zmieniłem, takie sprawy odrzuciłem.

Dziś historię ci opowiem, z której rychło coś się dowiesz,
O tym, czym są wróżby, czary, że ściągają na nas mary!

Dawno temu lub niedawno, wszystko to się zgadza z prawdą,
Żyła sobie raz rodzina a w rodzinie tej dziewczyna.

W szkole była raz zabawa, andrzejkowa -jasna sprawa.
Tam dziewczyna pobiec chciała, choć ją mama ostrzegała.

Nie idź córko na zabawę, czy ty sobie zdajesz sprawę,
Że tam tylko kłamstwa, czary, wniosą w życie zła koszmary.

Córka trochę się wahała, lecz Andrzejki poznać chciała.
Poszła, przeto w tamte strony, gdzie był w garncu wosk topiony!

Mama w domu się modliła – „Boże tylko w tobie siła,
Abyś dał dziś odpór tego i zachował ode złego!”

Stoi wosku pełen garniec, dzieci przy nim, głośno, gwarnie,
Rozprawiają, co się stanie, gdy się zacznie wosku lanie?

Nagle dymu pełna sala, garniec z woskiem się wywala,
Wszyscy w szoku tam biegają z kłębów dymu uciekają!

Szkołę zamknąć trzeba było, bo okropnie się dymiło,
Choć się wielu z tego śmieje, tyle było z tych andrzejek.

Bóg wysłuchał modlitw matki i ochronił małe dziatki,
Anioł garniec z woskiem trącił, plan diabelski Pan Bóg zmącił.

Bo andrzejki to są czary, wróżby oraz wstrętne mary,
Jeśli ciągle na nie biegasz, Bóg przez Biblię dziś ostrzega!

Gusła, wróżby oraz czary i podstępne duchów mary,
Obrzydliwe są dla Boga, niech nie stąpa tam twa noga.

Ręce swoje oraz nogi, kieruj tam gdzie Boże drogi,
Czytaj święte Boże Słowo, żyj szczęśliwie no i zdrowo.

 

Sylwester - wróżka i smok

Już strojne kostiumy i przepiękne sale,
Wszyscy się szykują na sylwestra bale.
Już patrzą w ekrany i na swe zegary,
Bo już lada chwila, skończy rok się stary!

Wielu ludzi często, tym Sylwestrem żyje,
Nie wiedząc dokładnie cóż się za tym kryje?
Początkiem zabawy w tysięczny ów rok,
Jest wróżka, Sylwester oraz stary smok.

Razu to pewnego, bardzo dawno przecież,
Według przepowiedni, miał się świat rozlecieć.
Pewna wróżka stara, Sybillą nazwana,
Straszyła narody bajką Lewiatana.

Mityczny Lewiatan, czasem zwany smokiem,
Miał się pojawić wraz z tysięcznym rokiem.
Miał spalić świat cały oraz zniszczyć ludzi,
Dlatego w narodach wielki strach się wzbudził?

Gdy nadszedł dzień ony, czas bajki spełnienia,
Naród w Europie, mdlał już z przerażenia.
W pokucie i skrusze i w znacznym pośpiechu,
Jednał się on z bliźnim i pozbywał grzechu.

Noc trwogi nadeszła – smok się nie objawił?
Lecz papież Sylwester w oknie się pojawił.
Wielu tedy rzekło: „On pokonał smoka!”
I wtedy radością zawrzała Europa!

Z płaczu naród przeszedł do radosnej wrzawy,
Pokutę zmieniając w hulaszcze zabawy!
Od tamtej już pory, co rok tak świętuje,
Nie wiedząc dlaczego tym balom hołduje?

Czyż mam się ja cieszyć z bajki niespełnionej,
Czyż przez to mam ruszać w zabawy szalone?
Iść w maskaradach i w szalonych tanach,
Z powodu kłamstw wróżki no i Lewiatana?

Idąc na Sylwester – czyż jesteś szczęśliwy,
Czyż tak bardzo ty kochasz, ten krzyk przeraźliwy?
I grzmoty i huki - ocean zabawy,
Czyż dla twojej duszy są to dobre sprawy?

Lepiej sięgnij do źródła bez legend i bajek,
A nie będziesz chodził, gdzie świat się udaje.
Weź do swej ręki, Boże Święte Słowo.
Bądź w Bogu bogatym, narodź się na nowo!


Nie czytaj horoskopów i wróżb

Dzisiaj bardzo wielu ludzi, o poranku, gdy się budzi,
Chce znać przyszłość życia swego, czy coś spotka ich dobrego.
Z łóżek swoich wybiegają, horoskopów, wróżb szukają.

W telewizji lub w gazecie, w telefonie, w internecie
Poszukują odpowiedzi, która w horoskopach „siedzi”
… Ale gdy jej tak szukają, z ogniem piekła już igrają.

Jeśli czytasz horoskopy, wiedz, że będziesz miał kłopoty.
One umysł ci napełnią, w twoje serce szybko wejdą.
Kłamstwem złego są podszyte, bo w nich czary siedzą skryte.

Sięgnij tam, gdzie źródło czyste, poznaj prawdy oczywiste.
Jeśli przyszłość chcesz dziś poznać i olśnienia dzisiaj doznać,
Z Biblii świętej coś się dowiedz, ona prawdę tobie powie.

Z wróżbą zerwij raz na zawsze, wtedy ogień złego zgaśnie.
Szukaj tylko prawdy Bożej – ona tobie pomóc może.
W Biblii świętej miej zbawienie oraz grzechów przebaczenie.


Żywoty palacza

Znów stoi pod kioskiem- "lokomotywa"
Zmęczony, kaszlący, pot z czoła mu spływa.

Dziś dyszy i sapie, papieros rozdmuchał,
A żar mu z cybucha do oczu już bucha.

Już przestać nie umie, tak jeden za drugim,
Wyjmuje, odpala, pociąga czas długi...

Więc rusza "parowóz" w znajome mu strony,
Pod pachą targając tytoniu wagony.

Kartony i cienkich i grubych cybuchów,
Papieros wciąż w ustach, telefon przy uchu.

Tak w pierwszym "wagonie" są same sportowe,
I długie i mocne i zapachowe...

A w drugim "wagonie" są same cygara,
Jamajskie, kubańskie i te za dolara.

Tak w trzecim z kolei, rzekomo co "zdrowe",
To nowe, to modne, bezzapachowe.

Tak idzie i niesie i targa do domu,
By palić , by dmuchać, by truć się z wagonu.

Dzień za dniem podróży, rok leci za rokiem,
A palacz posuwa wolniejszym już krokiem.

I dyszy i sapie i ledwo już dmucha,
Z ledwością pod górę, się człowiek porusza.

Co chwilę przystając, odpala, pociąga,
Kolejny papieros na dłoni rozciąga.

W kotłowni palacza za klatką piersiową,
Tam pompa już tłoczy nie bardzo miarowo,

Tam miechy z ledwością powietrze wciąż tłoczą,
Uszczelki, zastawki za chwilę wyskoczą.

Żar piekła rozpala ten "kocioł" palacza,
Rozsądek i rozum mu przy tym zatraca.

Nagle świst, w oczach błysk, w uszach huk, serce stuk!
"Kocioł stop"- leży chłop!

I upadł sromotnie nasz palacz biedaka,
Na drodze za rogiem, przy koszu, przy krzakach.

Przez lata tak chodził od kiosku do kiosku,
Bladziutki, chudziutki, twarz prawie jak z wosku.

Paliłeś, stąpałeś, patrzyłeś wciąż dumnie,
A teraz robaczku, składają Cię w trumnie!

Cóż poczniesz ze sobą, jak staniesz przed Bogiem?
Wiedziałeś od dawna, że chodzisz z nałogiem?

Nie chciałeś odmiany, nie chciałeś pomocy,
A teraz wkładają pod czarny Cię kocyk.

W krainie ciemności już nic nie pomoże,
Im głębiej tym ciemniej i ból pali srodze!

I nagle z okrzykiem nasz biedak się budzi!
A leżąc na stole wokoło ma ludzi.

Ubrani na biało - To aniołowie?!
Moc świateł, błysk igieł i czapki na głowie.

Ach Boże mój drogi- to koszmar był tylko!
Prawdziwym "koszmarem" był zawał przed chwilką!

Z ledwością z rąk śmierci wyrwano tę duszę,
Choć sam sobie biedak zgotował katusze.

Tak zespół medyków mu życie ocalił,
Gdy człowiek wyzdrowiał- to poszedł znów palić!

Wiatr wieje w dolinach, na wzgórzu mogiła,
Tu całkiem niedawno się pojawiła.

Skrywając w swym wnętrzu palacza zmarłego,
Z daleka i z bliska ostrzega każdego!

Jak znaki drogowe tak krzyczy mogiła,
Że było naganne co dusza czyniła!

Że złem przeokropnym zabijać swe ciało,
Wyniszczać, zatracać co Niebo nam dało!

Że każdy z nałogów nam zdrowie odbiera,
Odgradza od bliskich i Zbawiciela.

Nauka niech płynie od grobu palacza,
Ostrzega, odstrasza do zmiany zaprasza.

Tysiące tych znaków, tysiące ostrzeżeń,
Któż zechce posłuchać, któż zechce uwierzyć?


Nie udawaj się do wróżki

Dnia pewnego deszczowego, kiedy przebywałem w pracy,
Kiedy wkoło dżdżysto było, diabeł karty wniósł na tacy.

Bezrobotnym i strapionym swoim życiem zawiedzionym,
Posłał wróżkę wraz z kartami by mamiła pasjansami.

Niespodzianie to ujrzałem do Chrystusa zawołałem:
Boże ratuj zniewolonych, magią, wróżbą nawiedzonych.

Otwórz oczy i wróżbicie aby zmienił swoje życie.
Otwórz serce tej osobie by nie legła w grzech w grobie.

Karty wróżce anioł zmieszał, wszystkie słowa jej pomieszał,
Gdy ujrzała to na oczy, mknęła stąd jak „kamień z procy”.

A ta której powróżono wyglądała dość czerwono.
Mocno wszystkim się zmieszała za te czyny przepraszała.

Kiedy w życiu są problemy, gdy nie wiemy gdzie idziemy,
Nie szukajmy rozwiązania w kartach wróżby układania.

Nie pytajmy o niuanse, układając z kart pasjanse.
Czy chcesz w życiu mieć przekleństwo, czy też mieć błogosławieństwo?

Szukaj lepiej głosu Boga, który stoi w sercu progach,
I do serca Ci kołacze i nad każdym grzechem płacze.

Jezus Chrystus jest potężny: czary, wróżby, grzech zwyciężył,
Więc gdy potrzebujesz rady, ruszaj prędko w Boże ślady.

autor: Jan Stypuła - historie oparte na faktach.
 
Naszą stronę odwiedziło już 18288 odwiedzający (32586 wejścia) tutaj!
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja